Forum dyskusyjne Ornecianki - Forum Ornecianki
Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

Odpowiedz: RAJD NOCNYCH MARKÓW

Nazwa
Tytuł
Załączniki

Historia tematu : RAJD NOCNYCH MARKÓW

Maks. pokazywanych 2 ostatnich postów - (zaczynając od ostatniego)
2012/07/04 21:21 #10

albert

albert Avatar

Mój punkt widzenia jest nieco inny niż pozostałych uczestników, dlatego postaram się opisać moje doznania.
Już od rana z niepokojem spoglądałem w niebo-co z pogodą?
Oczywiście założenie jest niezmienne :pogoda jest idealna bez względu na to jaka jest.
Tylko nie wszyscy uczestnicy o tym wiedzą, i niektórzy z powodu byle deszczu mogą zrezygnować. Popołudniowa burza bardzo mnie niepokoi ,ale później jest już tylko lepiej- uff
Powitalna zbiórka i zaskoczenie- jest 16 osób! Tak licznej ekipy na naszych wędrówkach jeszcze nie było. Zapada mrok więc nie tracąc czasu wsiadamy do samochodów i w drogę. Asfalt kończy się wraz ze zjazdem na żwirówkę do Kaszun. Samochody co chwila wpadają w wielkie kałuże rozbryzgując fontanny wody. Kłęby przygruntowej mgły oraz ciemności już po kilkudziesięciu sekundach sprawiają że większość uczestników traci orientację .Kilkanaście kilometrów jazdy i jesteśmy na miejscu. Tutaj zaczyna się trasa naszej wędrówki. Proszę uczestników o ustawienie się w szeregu i odliczenie -to konieczność powtarzana co jakiś czas- z lasu mają wyjść wszyscy. Kiedy już jesteśmy gotowi do drogi okazuje się że poświata księżyca pozwala na marsz w ciemnościach.
Dlatego przez jakiś czas każda próba oświetlenia drogi sztucznym światłem kończy się okrzykiem:
ZGAŚ LATARKĘ
Poruszamy się leśnymi dróżkami w ciemności i zupełnej ciszy.
Ciszy nie mąci nic- żaden głos, dźwięk, nawet wiatr ucichł. Można tak iść na koniec świata. Pewnie prowadzeni przez Krzyśka schodzimy z drogi miedzy drzewa. Tutaj bez latarki już nie można się poruszać-gęste zarośla nie przepuszczają nawet odrobiny księżycowego światła.
Nasz przewodnik nie zwalnia nawet na chwilę-wiedziony instynktem bunkrowca prowadzi nas od bunkra do bunkra z taką precyzją że zaczynam go podejrzewać o konszachty z mocami. Tfu, tfu.
Przy jednym ze schronów odnajdujemy butelkę z colą zgubioną podczas naszej Sylwestrowej imprezy w bunkrze. Oczywiście śmieć zostaje zapakowany do torby i trafi tam gdzie jego miejsce.
Ponieważ nie zapominam o założeniu że oprócz walorów krajoznawczych wycieczka ma również dostarczyć informacji historycznych nieporadnie nadmieniam o wielkim pożarze Kaszuńskiego Lasu sprzed 200 lat.
Staram się też opowiedzieć o historii mijanych co chwila betonów.Czy to się udało-nie mnie oceniać.
Ja tu o historii a ekipa maszeruje. Maszeruje całkiem żwawo i to jest problem. Po dotarciu do większości punktów kontrolnych sprawdzam czas i okazuje się że całą trasę przejdziemy w 3 godziny. Nasz niecny plan zakładał że wycieczkę zakończymy przy ognisku gdzie zastać ma nas świt.
Co robić?
Po szybkiej konsultacji z Krzyśkiem decyzja- ,,gubimy się" Uczestnicy krok w krok podążają za przewodnikiem który tym razem wiedzie na manowce. 45 minut marszu-powinno wystarczyć.
Teraz następuje szybkie dowiązanie do terenu za pomocą kompasów i mapy.
Możemy iść dalej- już ,,na pewniaka". Opada rosa a my mamy do pokonania ok 1.5 km drogą od lat nie używaną -trawa do kolan, po chwili w butach chlupie woda .Ekipa zdaje się tego nie zauważać-żadnych narzekań nie słyszę. Docieramy do samochodów i jedziemy do leśnictwa Międzyrzecze gdzie przygotowaliśmy ognisko. Gdzieś od wschodu widać już pasek szarzejącego nieba-będzie świtać.
Godzina 3.10 a wśród ekipy nie widać żadnych oznak zmęczenia. Krzysiek na ,,bis" proponuje jeszcze kilka kilometrów przechadzki, ale ostatecznie kiełbasa zwyciężyła-pozostajemy przy ognisku.
W świetnych humorach pieczemy kiełbaski, a wokół nas las budzi sie do życia. Słychać coraz więcej ptaków i wyraźnie już widać otaczający nas las. Kiedy kończymy posiłek i dogaszamy ognisko zaczyna padać deszcz. Okazuje się że pogodę mieliśmy na zamówienie.
Wsiadamy do samochodów -pora wracać. Kiedy rozstajemy się na parkingu jest już dzień.
Jak zwykle przy takich okazjach przychodzi żal że to już koniec i jednocześnie rodzi się refleksja-przecież nic nie stoi na przeszkodzie aby taką wycieczkę powtórzyć. Wystarczy tylko że znajdą się chętni. A trasę już mamy-Krzysiek za tym stoi.
Serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom-Wasz humor i doskonałe nastroje pozwalają choć na parę godzin oderwać się od codzienności. A to jest bezcenne.
Do zobaczenia na rajdowych szlakach.
2012/07/03 21:08 #9

Daniela

 Avatar

Cieszę się,że była to udana wyprawa! W dobie kurczenia się czasu, Wam Panowie organizatorzy czasoprzestrzeń się rozciąga! Trzy planowane godziny marszu wydłuuuuużają się do sześciu...jest to dowód na to, że była to super przygoda i ciekawe doświadczenie dla wszystkich uczestników! Żałuje bardzo, że nie mogłam być z Wami. Albercie&Wojtku z zaciekawieniem czekamy na relację z Rajdu Nocnych Marków!