Rodzina, ach rodzina…..
reklama

Rodzina, ach rodzina…..

Historia

Dla większości z nas rodzina, to rodzice i dzieci, ewentualnie dziadkowie, rodzice i dzieci. W swej codzienności tworzymy małe zamknięte kręgi więzi rodzinnych. Znamy lub nie znamy naszych dalszych kuzynów.

Często nie znamy historii naszych wielopokoleniowych rodów ze strony ojca i matki, które tworzą przez wieki dziedzictwo naszego istnienia. A kiedy już z pełną świadomością pragniemy je poznawać, odkrywamy zadziwieni, że korzenie naszych rodzin tworzą silną rozrośniętą podstawę rodowego genealogicznego drzewa z mocnymi konarami, które wciąż przez pokolenia tworzą nowe gałęzie wypuszczając młode zielone listki. Ta świadomość daje moc.

Doświadczyła tej mocy rodzina Jaroń, kiedy spontaniczny pomysł, organizacji „Pierwszego Zjazdu Rodziny Jaroń” doprowadził do spotkania wielu krewnych, których łączą wielopokoleniowe więzy krwi. 28 czerwca br. w Sanktuarium Matki Bożej w Krośnie około 90 osób uczestniczyło w rodzinnej mszy świętej celebrowanej przez ks. Andrzeja Proboszcza Parafii Krosno oraz Ks. Tomasza Proboszcza Parafii Bażyny. Wspólna modlitwa za żyjących i za zmarłych emanowała energią i otwierała serca. Płynęły łzy wzruszenia. Czuć było siłę i wielkość jednoczącej potęgi rodzinnych więzów, kiedy reprezentanci czterech pokoleń składali dary ofiarne na stole Pańskim. To niecodzienne wydarzenie i doświadczenie było dla wszystkich dużym emocjonalnym przeżyciem. Zjednoczyło z Sanktuarium Matki Bożej w Krośnie na zawsze, bowiem rodzina Jaroniów, mając zaszczyt, objęła swą opieką jeden z bocznych ołtarzy kościoła. Ołtarz św. Antoniego, którego imię nosił protoplasta sześciopokoleniowego rodu. Po mszy świętej członkowie tej wielkiej rodziny spotkali się przy starej plebanii kościoła, w miejscu związanym z historią rodziny Jaroń.

Często dziwne, a zarazem ciekawe są koleje ludzkich losów. Tu bowiem, w przykościelnym budynku, po II Wojnie Światowej przez pewien okres czasu zamieszkiwała część rodziny, a dzieci uczęszczały do krośnieńskiej malutkiej szkoły. Było więc to miejsce energetycznie związane z bogatą historią tej części rodu, która zapuściła swe korzenie wielopokoleniowo w Ornecie. W rodzinnym kręgu, przy ognisku pieczono kiełbaski, na rozstawionych grilach przypiekały się mięsiwa. Zapach rodzinnej biesiady roznosił się z wiatrem na okolicę. Ludzie ciekawi siebie rozmawiali w grupkach. Nie wszyscy się znali, niektórzy widzieli się po 20, 10 latach. Opowieściom o swoich małych rodzinnych kręgach nie było końca. Najmłodsze pokolenie ”szkrabów” biegało rozradowane i w swej dziecięcej otwartości łączyło się w zabawie z swymi nowo poznanymi krewnymi. Brat stryjeczny z Sosnowca przywiózł opracowane przez siebie drzewo genealogiczne rodziny Jaroń. Konar jego rodu, pieczołowicie rozrysowany, wznosił się rozrośnięty i rozgałęziony wysoko. Inne począwszy od pra, pra, praprzodków czekały na rozbudzenie naszej pamięci.

Z zaciekawieniem robiono zdjęcia, by później móc kontynuować zapoczątkowany proces zapisu historii pokoleń. Niezaprzeczalnie było to dla wszystkich ważne wydarzenie.