Zatęskniłem za mą Ornetą,
nie tą radosną, nie tą letnią,
nie jak za kochaną kobietą,
lecz tą jesienną, burą, szpetną.
Zapomniałem, że ona taka
przez przeważającą część roku,
że nic tylko siąść i zapłakać;
nuda i nadtrawiony spokój.
Zatęskniłem za jesienną mgłą,
za ponurą listopadzicą,
kamieniczkami co w smutku tkwią,
smętną ratuszową dzwonnicą.
Posłuchać chciałbym ciemnej ciszy,
co wieczorem na bruki siada -
może kroki moje usłyszy?
A może uda się pogadać?
Zatęskniłem też za cmentarzem,
gdy wieczorem znicze czarują,
prawie jak w horyzoncie zdarzeń;
to żywi, czy duchy wędrują?