Ja, niedoskonały, błądzący,
buńczuczny, niepokorny, hardy,
sceptyczny, niedowierzający,
miękki jak masło, jak głaz twardy.
Jak obcas gumofilca – tępy,
genialny, rzutki, błyskotliwy,
wysoki, niski, szczupły, krępy,
jak źdźbło na wietrze – chybotliwy.
Od zawsze przy krzyżu – na klęczkach,
bezbożnik – pomiot antychrysta,
wieczny przegrany, lub zwycięzca,
skąpy, pazerny, altruista.
Hodowca garbu – niczym mrówka,
śmierdzący leń patentowany,
z Baku, Peru, czy z Enerdówka,
czarny, biały, lub pomieszany.
Mocny tak, jak frank ze Szwajcarii
i słabszy nawet od złotówki,
ciura z taborów, wódz husarii,
syn pułku, lub – ubogiej wdówki.
W kosmos wpatrzony tęsknym wzrokiem,
przygięty od plewienia chwastów,
tramp – świat depczący raźnym krokiem,
wieśniak grożący pięścią – miastu.
Zatroskany o środowisko,
psa najwierniejszy przyjaciel
i taki co ma w dupie wszystko,
a na dupie – nieswoje gacie.
Ten nie wie w co zainwestować,
temu bieda sen spędza z powiek.
Wiesz już kolego o kim mowa –
to brat Twój, bliski krewny – człowiek.