Matrymonio Ivanowna
ta rozłąka to katusze,
męka straszna, niewymowna;
ja bez Pani się… rozkruszę.
Soplem jestem, martwą skałą,
niby żyję, a mnie nie ma.
Przecież to nie tak być miało…
Za co taka anatema?
Wódka przestała smakować,
nie daje już ukojenia.
Tęsknoto – pozwól zwariować!
Skończą się moje cierpienia…
*
Pani oczy, smutek, Newa,
ciągle mnie to prześladuje.
Rastorgujew coś tam śpiewa,
zmierzch kontury deformuje.
Dotyk dłoni, pocałunek?
Świat się nagle stał symfonią!
Dzisiaj błagam o ratunek:
uratuj mnie Matrymonio!
*
Ech wy fałszywi Słowianie,
miłość też potraficie struć.
Ja wam przebaczę, Rosjanie,
Matrymo Ivanowna – wróć!!!