Dawno już wystygł ognisk żar,
tych z przyjaźni rozpalonych.
Został tylko wspomnień gar,
gar spękany, osmalony.
Wiem, że trzeba się pogodzić:
co minęło - nie powróci.
Ale kto zabronił słodzić?
Czy to powód, by się smucić?
Nic nie jest takie jakie było,
przeto - nic nie jest jakie jest.
Trwa coś, czy też się skończyło?
Wszak: errare humanum est.
Toteż się godzę, nie szlocham,
bo wszędzie wędruję z garem.
Ciągle go czymś napycham,
nigdy mi nie jest ciężarem.
Jedną mam tylko obawę.
Że wszystko się kiedyś skończy:
przerwie coś moją zabawę -
synapsy moje rozłączy:
Natura włączy old timer -
pojawi się zagrożenie:
niejaki Alois Alzheimer
i gar pójdzie w zapomnienie.