Postanowiłem napisać wiersz.
No, bo to... takie romantyczne,
lecz raczej w stylu a la l`aberge,
niźli te tkliwe, romantyczne
Co to za serce, jak imadło
ściskają w ckliwym uniesieniu.
Ja na swój warsztat biorę jadło,
więc będzie wiersz to o jedzeniu.
Lecz raczej – nie konsumowaniu,
co by żarłoków radowało,
tylko o jego przyrządzaniu -
to dziś mnie zaintrygowało.
Rzec chcę o pewnym dziwnym trendzie,
ba, powiem nawet – fenomenie!
Choć wielu pewnie dziwić będzie:
o co to całe poruszenie?
Przebrała się skromności miarka?
Może to popularność łechce?
Że każdy: szkutnik, czy maglarka
książkę kucharską swą wydać chce.
Jak zostać Ćwierczakiewiczową,
lub męskim jej odpowiednikiem,
serwując gicz, pomidorową,
żonglując melbą i chłodnikiem.
Ważne, by książka była gruba.
W tym narodowym poruszeniu
podobno nawet, jakiś Kuba
traktat wyskrobał o kiszeniu.