Ja też te bruki szlifowałem,
niczym mnisi schody Shaolin.
Tu świat ujrzałem, dojrzewałem,
tu poznawałem: kto, kiedy, z kim?
Korzenie moje nie w tej ziemi,
ojczyzna ma – historii szutka,
na inną bym jej nie zamienił,
bom tu swój patriotyzm utkał.
Ten mój patriotyzm, to twór dziwny,
tak inny od stereotypu,
trudno go wytłumaczyć innym –
on bez patosu, bez zachwytów.
Na rozumieniu zbudowany,
tych, co przed nami tutaj żyli:
tworzyli, mieli swoje plany –
orneciakami także byli.
Orneciak - to nie narodowość,
ani też – adres zamieszkania.
To ta swoista wyjątkowość,
tak trudna do zdefiniowania.
To to, co Cię z tym miastem łączy,
to to, co Ty do niego czujesz.
To miłość, która się nie kończy,
bo innej już nie potrzebujesz.
Mieczysław Łuksza