Robcio napisał:
Jak na małe miasteczko to sporo hoteli. Być może spowodowane to było sporym ruchem w orneckim biznesie, bo turystyka raczej była słaba
Hotele, to zbyt duże słowo. Oprócz "Reichsadler" i "Centralhotel" były to raczej pensjonaty w dzisiejszym znaczeniu.
"Goldener Stern" 6 pokoi, 10 łóżek
"Bahnhofshotel" 6 pokoi
"Reichsadler"- ten akurat chyba prawdziwy hotel- szesnaście pokoi z 25 łóżkami
"Centralhotel"-największy- dwadzieścia pokoi
"Deutsches Haus" brak danych, ale raczej nieduży(mała kamienica)
"Prusse Hotel" j. w.
W pobliżu Wormditt znajdowały się jeszcze dwa obiekty gastronomiczno-hotelowe.
Hospitalheide i Oberheide należały do popularnych miejsc wycieczkowych nie tylko dla mieszkańców Wormditt. Tawerna leśna "Hospitalheide" była zarządzany od 1938 przez leśniczego Josefa Menzela. Rok wcześniej stary budynek został zburzony, a leśniczówka wraz z restauracją "Gastwirtschaft neu ausen" została otoczona kolumnadami. Pokoje gościnne ozdobione były freskami lokalnego artysty; pokazywały widoki na Allenstein, Heilsberg, Braunsberg, Wormditt, Mehlsack i Freuenburg.
Na krótko przed wybuchem wojny został ukończony również jako tzw. wzorcowy pensjonat,"Waldkrug Oberheide". Miał on na celu rewitalizację turystyki w Wormditt. Duża sala otoczona werandą i liczne pokoje gościnne oferowały również miejsce na większe imprezy. Miejskie kluby i stowarzyszenia świętowały tutaj letnie festiwale. W pawilonie tanecznym zawieszono królewskie tarcze gildii strażników. W domu były też pokoje gościnne. Dzierżawcą "Waldkrug Oberhaide" był Paul Krebs.
W czasie wojny przybywali tu na odpoczynek niemieccy żołnierze, gdyż oba fronty były do pewnego czasu dość daleko i było tu spokojnie.