Trwało trochę zanim się do napisania tej relacji, ale lepiej późno...
Robert udostępnił zdjęcia, więc przy ich pomocy łatwiej mi będzie opisać to co działo się tej nocy.
Na parkingu okazało się że jest nas szesnaścioro-dokładnie tyle samo co rok temu. Pogoda również podobnie jak rok temu sprzyjająca, więc wsiadamy do samochodów i w drogę.
Po drodze zatrzymujemy się w niezwykle ciekawym miejscu. Grupa rekonstrukcyjna z Olsztyna rozpoczęła prace przy przywróceniu jednemu ze schronów dawnego wyglądu. Mimo że obecnie oczyszczono tylko jeden bunkier oraz pogłębiono okopy wokół niego całość robi wrażenie, zwłaszcza w nocy.
Po obejrzeniu bunkra ponownie wsiadamy do samochodów i po kilkunastu minutach docieramy do leśniczówki Międzyrzecze skąd ma rozpocząć się marsz.
Po zbiórce i obowiązkowym odliczeniu ruszamy na trasę
Przechodzimy obok kaszuńskiej żwirowni i kierujemy się w stronę ścieżki rowerowej.
Miliony gwiazd nad naszymi głowami przyciągają wzrok i w momencie kiedy większość z nas usiłuje wypatrzeć gwiazdozbiory spada meteoryt. Ale jaki! Niebo aż pojaśniało i przez chwilę wyraźnie widać jasną smugę którą pozostawił za sobą.
Kiedy kończą się nasze ochy i achy stwierdzamy że na północy niebo jest zdecydowanie jaśniejsze niż pozostała część. Okazuje się że to zjawisko powszechne na północy Europy, a w Polsce widoczne tylko przy bezchmurnej pogodzie-to białe noce. Po chwili ruszamy w dalszą drogę i w tym momencie stwierdzam że mamy wśród nas człowieka małej wiary -wziął ze sobą odbiornik GPS!
Nie wiedział chyba że idzie z nami człowiek kompas, a i ja tym razem w ramach przygotowań do rajdu trasę przebyłem kilkakrotnie. Być może dlatego bez większych trudności udaje się nam dotrzeć do ścieżki rowerowej
Tutaj robimy przerwę, mimo że trasa nie jest ani zbyt długa, ani trudna prawie wszyscy odczuwają zmęczenie. Nic dziwnego - normalni ludzie o tej porze przewracają się na drugi bok.
Po kilku minutach postoju udaję mi się zmobilizować ekipę i ruszamy w kierunku leśniczówki.
Mimo że wcześnie wydawało mi się że niewiele jest rzeczy które mogą mnie zdziwić widok ludzi zbierających jagody przy świetle latarki robi na mnie wrażenie. Też próbuję-da się!
Tym bardziej że ja mam ułatwione zadanie, przed rajdem zaopatrzyłem się w latarkę czołową .Po włączeniu kazało się że to miniaturowy reflektor przeciwlotniczy dający oślepiające światło.
Stąd każde jej włączenie niezmiennie wywoływało nieprzychylne komentarze pod moim adresem. Całe szczęście że już zaczynało świtać i nie musiałem więcej używać tego potwora. Na ostatnim etapie następuje pewne rozprężenie-pierwsi z uczestników już dochodzą do leśniczówki a ostatni zostają kilometr z tyłu. Muszę dbać o to aby wszyscy dotarli na metę więc idę ostatni