Znałem Cię Jaro i nie znałem,
to chyba tak, jak ze wszystkimi.
Wiem, że nie byłeś ideałem,
to znaczy żeś był z ludzkiej gliny.
To, że do jednych jest nam blisko,
a innych jakoś nie trawimy,
normalnym czyni to zjawisko,
a czas spędzamy z wybranymi.
Wiele go razem spędziliśmy,
przeważnie na nicnierobieniu,
lecz wcale się nie nudziliśmy,
a czas ulegał spowolnieniu.
Mordo Ty moja, sympatyczna!
Inteligentna i złośliwa.
I gburowata, i liryczna,
co nie cierpiała wręcz – przegrywać.
Te nasze niewybredne żarty –
specyficzna nomenklatura.
Przy kawie, żarciu, przy grze w karty –
nieskrępowana dezynwoltura.
A nasze grille i biesiady:
te steki, bliny, ta czernina,
węgorze, chłodnik i rolady.
I zapiekanka Bogusina!
Fajnie było wszystko to przeżyć,
cośmy razem Jaro przeżyli.
Sporo jednak od nas zależy –
ja nie żałuję ani chwili.