Mieczysław Łuksza
Warmiński niewolnik
Mówią, że jest coś w tej krainie,
coś, co ją czyni wyjątkową.
Pewnie że są piękniejsze, inne –
gdzie bajecznie i kolorowo.
Co takiego w niej niezwykłego ?
Że w jasyr bierze, że zniewala ?
Że czyni ze mnie poddanego,
że mi zapomnieć nie pozwala ?
A ja – wdzięczny - jarzmo przyjmuję,
wraz z miłością: szczerą, bezdenną.
Nie rozważam, nie kalkuluję –
niepisane warmińskie lenno.
W zamian: moje te krajobrazy,
mgła poranna na pajęczynach,
kapliczki, jary, polne głazy,
błądzące rzeki po dolinach.
I ziemia – historią spętana,
i tchnienie historii z tej ziemi.
Jak nuta ledwie usłyszana,
ten szyfr – kodowany, tajemny.
Noce spędzone przy ognisku,
spławik przy trzcinach przynurzony,
owadzi koncert na pastwisku,
las świtem ze snu obudzony.
I ja – jak młodzian zakochany,
ciągle niesyty tej miłości.
Wracam do Warmii jak do mamy,
bo ona zawsze mnie ugości.