Chyba jestem meteopatą,
choć próbowałem wmówić sobie,
że aura nie ma wpływu na to
co robię, lub – czego nie robię.
A może to nastało z wiekiem,
może po prostu – stetryczałem.
Nie jestem już młodym człowiekiem,
sporo krzyżyków nazbierałem.
Czy kiedyś miało to znaczenie:
było słonecznie, czy nie było?
Kiepska pogoda, zachmurzenie –
trza było działać – się robiło!
Dziś słońce moim przyjacielem,
brak przyjaciela mnie rozbija.
Bez słońca chęci mam niewiele,
kiedy zaświeci – marazm mija.
Na wiosnę jak na wolność czekam,
jak więzień kajdanami skuty.
Dzionki z kalendarza nawlekam.
Gdzie do wiosny… Dopiero luty.