Piękny pogrzeb miałeś Koleżko Sympatyczny,
takie pogrzeby mają tylko nieliczni,
co innych swą sympatią szczerze obdarzali,
bądź dobro czynili, lub – ino udawali.
Ty nic nie udawałeś, byłeś autentyczny,
owszem – czasem chamski, częstokroć chimeryczny.
Czarne było czarne, białe – czasem też białe,
kompromisów, półśrodków nie akceptowałeś.
Optymista, lekkoduch, z pozą ryzykanta,
nieobca Ci też była postawa birbanta.
Dusza towarzystwa, gdzie się tylko zjawiałeś
tam smutasom od razu humor poprawiałeś.
Tym swoim luzem i spontanem, który miałeś,
chcąc, nie chcąc – wielu wokół siebie zarażałeś.
Szczery, jak ten Cygan, co dla towarzystwa…
Nerkę swoją oddałeś, by urlop uzyskać,
gdy na ryby obiecałeś jechać z kolegą
a Fijar – szef niedobry, nie chciał dać wolnego.
Szczęście i dobry humor zawsze w życiu miałeś,
potem szczęścia zabrakło – z humorem zostałeś.
W końcu, gdy do Ciebie kostucha zawitała
nawet to Ci zabrała, nie pertraktowała.
*
Wielka rana po Tobie została, Koleżko
gdy Cię do grobu złożył usłużny Kowieszko.
Wbiłeś się w nasze serca mocno, jak grot strzały,
marna to pociecha, że wspomnienia zostały.