Słowa jak rój, którego nie ma
skłębionym wirem w głowie krążą.
A w gardle coś... Nie, to nie trema.
Umkną? Może jednak nie zdążą.
Wyłapię, przytrzymam, zapiszę.
Poprawie, skreślę, przypasuję.
Sylaby dokładnie policzę,
na koniec wszystko to zrymuję.
Proste to jak konstrukcja cepa!
- Znajesz towariszcz, szto eto cep?
Choć mówił mi jeden poeta,
że do poezji to trza mieć łeb.
Gówno to prawda, towarzysze!
Wystarczy tylko popróbować.
Pewno nie będziesz Mickiewiczem,
lecz - czemu nie zaryzykować?