Lustyka
Przyroda jest bezkompromisowa.
Taka jej w tym spektaklu rola.
Las dzisiaj rośnie, prawie dąbrowa,
tam gdzie kiedyś łąki i pola.
Po naszych trasach, marszrutach, ścieżkach
najmniejszy ślad dziś nie pozostał.
Rzeczywistość w niepamięć odeszła –
wieczności leniwa riposta.
Gdzieś za Drwęcą dziecięce marzenia
pazerna zieleń zagrabiła;
skończył się czas – koniec przedstawienia,
na nowe scenę przystroiła.
Sączę kawę pod młodym dębczakiem,
wertuję opasły pamiętarz*.
Nostalgia zmieszana z kawy smakiem.
Kolejna historia zamknięta.
pamiętarz – moje wymyślone ( pamiętnik wertowany wstecz – spokrewniony z kalendarzem).