Nic mnie naprawdę nie obchodzi
gdy siedzę i słucham Jetro Tull:
wieści o suszy, o powodzi,
obowiązki, przywileje, szmal.
Jak na dziwacznej karuzeli
wyruszam w podróż osobliwą.
Skąd wyście tę muzykę wzięli?
Psychodelicznie lekkie piwo.
Dążę za czarodziejskim fletem,
sentymentalnie oszukany;
zaczarowane z Hameln dziecię.
,,It’s breaking me up” – grajcie Pany.
Czarcią muzyką nasycony,
wyzbyty złudzeń i skojarzeń,
obok, na wyciągnięcie dłoni -
czarnej dziury horyzont zdarzeń.