Poronione pomysły
reklama

Poronione pomysły

Historia

"Błędów nie popełnia ten tylko, kto nic nie robi" - myśl zapewne sławna, ale i ryzykowna, bo dopuszcza możliwość popełniania błędów i jakby możliwość tę usprawiedliwia. A przecież wiadomo, że istoty rozumne, jakimi są ludzie, niektórych błędów dopuszczać się nie powinny, tym bardziej, gdy jakieś działania są z góry chybione i kosztowne, bo narażają lokalną i ogólnopolską społeczność na duże straty, a przy okazji - zrażają do przedstawicieli władzy, demoralizują, zniechęcają (no bo "i tak nic z tego nie będzie"). Takich błędów, trudnych do zaakceptowanie i zapomnienia popełniono w Ornecie bardzo wiele.

Oto niektóre z nich. Odczuwając wielkie potrzeby miejscowego szkolnictwa - swego czasu (lata 60-te) postanowiono zbudować w pobliżu Banku Narodowego, stadionu sportowego, na terenie zajmowanym przez siostry zakonne - nowoczesną szkołę podstawową. Powołano komitet budowy, wyznaczono teren, opracowano plany i kosztorys, w czynie społecznym rozebrano uszkodzoną w czasie wojny dużą kaplicę na terenie zajmowanym obecnie przez wojsko (przy ul. Braniewskiej), zwieziono sporo dobrej cegły i... Dziś nie ma ani ładnej kaplicy, ani przeznaczonej na godziwy cel cegły, ani ... tek bardzo dzieciom Ornety i ich nauczycielom potrzebnej szkoły. I "gdzie się podziały tamte marzenia", szlachetne inicjatywy, społeczne wysiłki?

Kto za błąd ten odpowiada? Czy ktoś został z tego rozliczony?

Kolejny przykład; amfiteatr. W r. 1969 w Ornecie zlokalizowano imprezy, mające uświetnić obchody 25-Iecie prasy olsztyńskiej. Był to dla nas czynnik dopingowy. Uporządkowano miasto, odświeżono dużo elewacji domów, zwłaszcza przy placach i ulicach najbardziej ruchliwych, zasadzono sporo drzewek, wykonano nowe skwery i kwietniki. Orneta stałe się strojna i miłe. W czynie społecznym, z niemałym nakładem finansowym - w dolinie, nad rzeką Drwęcą Warmińską, na zapleczu MDK - pobudowano (wstępnie) amfiteatr. Miejsce fajne, dla organizowanie wielu imprez, w tym dyskotek młodzieżowych. Korzystne, bo od domów mieszkalnych oddalone, Wystarczyło do scenicznej płyty dobudować muszlę koncertową, zamiast ław trawnikowych - zainstalować inne, uzupełnić oświetlenie, może ogrodzić i... mielibyśmy ne wiele lat rozwiązaną sprawę kulturalnej rozrywki masowej dla dzieci i młodzieży, czy dla dorosłych.I co? A no to, że komuś tam kiedyś "odpaliło", teren został sprzedany, płyta i inne instalacje zdemolowane i rozszabrowane, pobliski MDK na wiele lat zamknięty, rozrywka i kultura - wymanewrowane. Tam zaś, gdzie nie funkcjonuje i nie rozwija się kultura - jej miejsce zajmuje wszystko, co społecznie i moralnie najgorsze.

 

REKLAMA

Tu znowu pytanie. Czy za te błędy ktoś odpowiada? Czy osoby, które się ich dopuściły i te, które te błędy zaakceptowały - zostały należycie rozliczone? Czy poniosły jakąś karę? Czy mieszkańcy Ornety o tym wiedzą? Przypuszczam, że nie! Boć przecie są to ci sławetni polscy święci. A wiadomo: "Każdy święty - ma swoje wykręty". By wiec owi "święci" po śmierci nie trafili do piekła - może warto ich jeszcze za życia rozgrzeszyć? Wprawdzie ojcowie miasta ze pierwszy amfiteatr - dają nam Idrugi nad bystrociekiem przy ul. Wodnej, ale... to, co już zrobili - zostało z woli władzy) rozebrane, a więc zniszczone, a poza tym - budowa postępuje niezwykle ślamazarnie i mam takie jakieś przeczucie, że ją diabli wezmą tak samo, jak poprzednio w tym samym miejscu rozpoczętą budowę "Autodromu". Jest to przy tym miejsce, z którego głośna muzyka, hałasy i tańce - wykonywane czasem do godzin porannych r zatruwają życie tym mieszkańcom ul. Olsztyńskiej i Kopernika, którzy mają prawo do spokojnych nocy.

 

REKLAMA

Wracam jeszcze do "Autodromu" bo według mnie to także jeden z groźnych orneckich niewypałów. Nie dociekam kto i dlaczego zezwolił na jego budowę, bo uważam, że gdyby powstał - nie byłby zamysłem złym. Irytuje mnie fakt, że znowu niemałym nakładem społecznych prac i grosza budowę tę rozpoczęto, zniwelowano spychaczem teren, porobiono plany, nawieziono betonowych krawężników i płytek i...roboty przerwano, materiały... rozkradziono, inicjatywy i nadzieje prysły. Czy to dobrze? Czy ludzie nie mają powodu do złorzeczenia władzy? Czy winnych za ten stan rzeczy ktoś rozliczył? Czy stale bezradni radni maczali w tym palce? Pytań rodzi się wiele. Czy kiedyś znajdą się odpowiedzi? Przypuszczać należy, że nie. Ja jednak pytam. Z uporem maniaka wierzę, że takie i im podobne pytanie czas od czasu stawiać warto, by nie popełniać starych błędów.

Na zdjęciach miasto w okresie PRL

 

 

{rfbcomment}100%{end-rfbcomment}