Wstawiam obiecany fragment dotyczący przeciwnatarcia Friedricha Hoßbacha. Akcja była robiona bez wiedzy i zgody Hitlera.
Najbardziej jednak niepokoić musiał Kwaterę Główna fakt, że w rejonie Wielkich Jezior w dalszym ciągu pozostawała nie naruszona dotąd, bo nie atakowana ani przez 3, ani przez 2 Front Białoruski trzecia część sił GA „Środek" — niemiecka 4 armia. W oparciu o wyjątkowo dogodny dla siebie teren, pozycje ufortyfikowane oraz najpotężniejszy w Prusach Wschodnich rejon umocniony -- Giżycko, armia ta mogła nie tylko skutecznie rozdzielać wojska Rokossowskiego i Czerniachowskiego, ale i podjąć jakąś inicjatywę zaczepną, co przy odrobinie pomysłowości hitlerowskiego dowództwa przynieść mogło trudne do przewidzenia — i zaradzenia — skutki. Nowy kierunek działania 2 Frontu Białoruskiego wyprowadzał jego wojska bliżej tej potencjalnej groźby i w razie czego umożliwiał tym skuteczniejszą kontrakcję. Jednakże nawet w najśmielszych marzeniach nikt w radzieckim Sztabie Generalnym nie mógł przewidzieć, że dowódcy niemieckiej 4 armii Hossbachowi ze wszystkich' możliwych pomysłów przyjdzie do głowy akurat ten, który będzie dla niego i dla III Rzeszy najbardziej fatalny.
W nocy z 21 na 22 stycznia 1945 roku generał Hossbach wezwał na odprawę dowódców korpusów. Jednym z nich był generał major Horst Grossmann, po latach współautor książki „Der Kampf urn Ostenprussen”. — Grozi nom zamknięcie w kotle! — oświadczył Hossbach — Musimy się przebijać na zachód, w stronę ujścia Wisły...
Nastrój paniki, jaki opanował Hossbacha, podzielili w pewnym stopniu i jego zwierzchnicy — dowódca Grupy Armii generał Reinhardt i szef sztabu OKH Guderian. Czynili oni starania u Hitlera, by ten zgodził się na odejście 4 armii na zachód. Gdy Hitler stanowczo odmówił, Hossbach samowolnie zarządził odwrót, stawiając tym wyższe dowództwa przed faktem dokonanym (meldunek o rozpoczęciu odwrotu dotarł do sztabu Grupy 'Armii z jednodniowym opóźnieniem, a w Berlinie nic o tym nie wiedziano jeszcze przez parę dni)
26 stycznia — wspomina Guderian — Hitler zorientował się, że na froncie Grupy Armii „Środek" dzieją się rzeczy nie tylko bez jego zezwolenia, ale co więcej i bez jego wiedzy. Uważał, że go oszukano i odpowiednio zareagował. Nastąpił nieopisany wprost wybuch wściekłości...
4 armia ucieka, do Rzeszy — depeszował da Hitlera Koch. I właśnie ta depesza wywołała 28 stycznia w Berlinie nieopisany wprost wybuch wściekłości
Hitlera, skierowany głównie przeciwko Hossbachowi i Reinhardtowi. — Obaj są w zmowie z Seydlitzem — wrzeszczał rozjątrzony fuchrer, mając na myśli przewodniczącego działającego w ZSRR antyfaszystowskiego komitetu „Wolne Niemcy”. — To zdrada! Trzeba ich oddać pod sąd wojenny! Natychmiast usunąć ich razem ze sztabami! Nowym dowódcą Grupy Armii „Północ” został na miejsca Reinhardta generał pułkownik Lothar Rendulic i objął on swe stanowisko już następnego dnia, 27 stycznia. Natomiast nowo mianowany dowódca 4 armii, generał piechoty Friedrich-Wilhem Muller, zdołał odnaleźć jej sztabie dopiero 29
stycznia.
Wycofująca się niemiecka 4 armia rozpoczęła 26 stycznia próbę przebicia się na zachód, czyli tak zwane przeciwnatarcie Hossbacha. Do akcji tej były adiutant Hitlera skierował mniej niż jedną czwartą sił swej armii, bo zaledwie trzy dywizyjny VI korpus piechoty generała Grossmanna (dwie dodatkowe dywizje, które wedle pierwotnego planu nacierać miały w drugim rzucie, nie doszły na czas). Mimo to uderzenie niemieckie, skierowane z rejonu Dobrego Miasta na Pasłęk — Elbląg, osiągnęło początkowo pewne powodzenie.
Radziecka 48 armia znalazła się w opalach, Jej słabe stosunkowo boczne ubezpieczenie, mimo bohaterskiej obrony, było o krok od załamania. Do 29 stycznia korpus Grossmanna posunął się na niektórych odcinkach do 50 kilometrów — wdarł się do Pasłęka, zdobył Młynary odległe 20 km od Elbląga, odbił Ornetę i Miłakowo.
Mimo zrozumiałego niepokoju, jakie to niemieckie przeciwnatarcie wywołało w sztabie 2 Frontu Białoruskiego, marszałek Rokossowski zareagował na nie bardzo szybko. Przeciwko VI korpusowi skierowana została całość sił 43 armii, zawrócono spod Elbląga 5 armię pancerną gwardii, a z rejonu Olsztyna 3 korpus kawalerii gwardii i jeszcze jeden korpus piechoty. Siły te utworzyły ciągły front od Olsztyna po Zalew Wiślany i przeszły same do natarcia, likwidując zagrożenie.
Jednocześnie prawoskrzydłowe armie Frontu — 50 i 3 — idące od Wielkich Jezior weszły na bezpośrednio tyły niemieckiego zgrupowania w rejonie Lidzbarka i Dobrego Miasta. W tym samym czasie, 29 stycznia, oddziały 43 armii, walczącej teraz już w składzie 3 Frontu Białoruskiego, wyszły nad Zalew Wiślany na południowy zachód Ód Królewca, dzięki czemu zgrupowanie GA Północ zostało rozdęte na trzy części, broniące się w Królewcu, na Półwyspie Sambijskim oraz w dolnej Warmii i Natangii nad Zalewem Wiślanym.
Jedyna, problematycznej wartości droga lądowa łącząca ugrupowanie sambijskie z broniącą nadal ujścia Wisły 2 armią (podporządkowaną GA „Wisła ) wiodła przez Mierzeją Wiślaną. Zgodnie z rozkazem Hitlera generałowie Rendulic i Muller wstrzymali 30 stycznia natarcie 4 armii, ratując ją tym samym od niechybnego zniszczenia. Niemałym wysiłkiem dowództwu Grupy Armii udało się ustabilizować obronę, do czego, też przyczyniła się pomoc nadesłana drogą morską. Później zresztą miało się jeszcze udać Niemcom odzyskanie połączenia izolowanych części zgrupowania wschodniopruskiego, na razie, w końcu stycznia i w pierwszych dniach lutego, próba utorowania drogi z Sambii do Królewca, podjęta przez ewakuowany Mierzeją Kurońską z Kłajpedy XXVIII korpus generała Gollnicka, odparta została przez wojska 3 Frontu Białoruskiego.
Silny opór niemiecki zmusza) oddziały radzieckie do chwilowego zaprzestania natarcia. Do 10 lutego wojska 3 Frontu Białoruskiego opanowały miasta Janino, Frombork i Iłową, zaś 3 Front Białoruski toczył uporczywe walki n Toruń i Elbląg. Zgrupowaniu toruńskiemu udało się nawet przedrzeć przez zbyt słabe siły wydzielone do Jego likwidacji przez dowództwo 70 armii, lecz zostało ponownie okrążone i zniszczone na prawym brzegu Wisły na wschód od Chełmna.
W dzień później, 1O lutego, ostatecznie zdławiony został opór niemiecki w Elblągu, którego, garnizon po opanowaniu paniki, jaka wybuchła w mieście 23 stycznia wskutek przedarcia się przez nie dziewięciu czołgów kapitana Diaczenki, nader skutecznie bronił się przez ponad dwa tygodnie. Opanowanie Elbląga (zwycięstwo to przypadło w udziale jednostkom 2 armii uderzeniowej generała Fediunińskiego przecięło ostatnią niemiecką lądową linię komunikacyjną Królewiec — Gdańsk. 8 lutego Oberkommando des Heeres dokonało reorganizacji sił GA „Północ”.
W związku z wycofaniem nadających się jeszcze do walki oddziałów 3 armii pancernej drogą morską na zachodnie Pomorze utworzono Zgrupowanie Armijne „Sambia” pod dowództwem generała Gollnicka. Na pozycji lidzbarskiej obronę zajmowała nadal 4 armia polowa.
Ogółem zgrupowanie wschodniopruskie liczyło teraz 27 dywizji piechoty, 2 dywizje pancerne i 3 dywizje zmotoryzowane. Były to więc siły niemałe, lecz izolowane i przyparte przez wojska radzieckie do morza i Zalewu Wiślanego nie mogły już wpłynąć na losy wojny.